Wydawać by się mogło, że sąsiedzi mieszkający we wrocławskiej kamienicy przy ul. Ćwiartki 3/4 nie darzą się nawzajem zbyt dużym szacunkiem czy sympatią. Wielokrotnie mogliśmy zauważyć jak Ferdynand Kiepski kłóci się z Marianem Paździochem czy Arnoldem Boczkiem. Padają wtedy niewybredne wyzwiska, a czasem nawet wulgaryzmy.
Zdarzają się jednak takie sytuacje, w których główni bohaterowie potrafią zawrzeć sojusz w słusznej sprawie, np. zarobku. W odcinku pt. “Szczur lądowy” Paździoch obdarzył Ferdka bezgranicznym zaufaniem zdradzając mu największą tajemnicę swojego życia. Gdyby szczerze nienawidził Kiepskiego nigdy by mu o tym nie powiedział. Również Ferdek, mimo, że tego nie okazuje, lubi Paździocha przychodząc do niego coraz częściej w odwiedziny. Kiedyś było odwrotnie – to Marian musiał mieć alkohol, aby Ferdek go wpuścił.
Jeśli natomiast chodzi o Arnolda Boczka to on zawsze uważał swoich sąsiadów za dobrych przyjaciół pytając się zawsze przy spotkaniu “Jak tam zdrówko?”. Czasem oczywiście zdarzyło mu się zdenerwować na Ferdka czy Mariana, ale nigdy na długo. Wielokrotnie się zarzekał, że “jego noga już nigdy tu nie powstanie”, ale nigdy słowa nie dotrzymał. Sąsiedzi tak naprawdę zawsze uważali i nadal uważają Boczka za intruza, który korzysta z toalety nie na swoim piętrze. Często żerowali na jego naiwności i głupocie, czerpiąc przy tym korzyści. Mimo tego, gdy w odcinku pt. “Po prostu być” Arnold opuścił kamienicę, Ferdek z Paździochem zaczęli się zastanawiać gdzie on teraz jest. Gdyby szczerze go nie lubili, nie interesowali by się tym. Tak więc można powiedzieć, że trójka sąsiadów na pierwszy rzut oka szczerze się nienawidzi, ale tak naprawdę tworzą zgrany zespół, który pomimo różnic poglądów zawsze potrafi się dogadać.